Bohaterowie

piątek, 23 października 2015

Rozdział X ,,Cała prawda''




Do naszego dormitorium wpadł Snape.
  • Dziewczyny za 5 min wszyscy w wielkiej sali. Wyszedł trzaskając drzwiami.
    - Ej co jest raczej rzadko o 21.40 robią zbiórki. Z strachem w głosie powiedziała brunetka.
  • Nie wiem o co chodzi ale podejrzewam to zamieszanie w pokoju życzeń, coś się dzieje w Hogwarcie.
    Ruszyłyśmy do wielkiej sali. Wszyscy już czekali a Dumbledore zaczął przemawiać, ale gdzie Draco jeszcze nie doszedł, a może to on był tym śmierciożercą? Zadawała sobie pytania w głowie.
  • Jak wiecie dziś w pokoju życzeń doszło do spotkania z Śmierciożercą. Chciałbym dodać, że panna Carly Bloderger otrzymuje 20pkt za rozważną obronę przed śmierciożercą. Uśmiechnął się do Ślizgonki.
  • Wszyscy ślizgoni zaczęli krzyczeć, a ci którzy siedzieli koło Carly pogratulowali jej.
    - Od dziś cisza nocna zaczyna się o 20.30, każdy prefekt będzie was liczył przed lekcjami i przed posiłkami. Także wstęp do pokoju życzeń jest ZAKAZANY, znów popatrzył w stronę Carly, na co skinęła głową. To tyle wracajcie.
    Gdy były już w dormitorium i leżały na łózkach w koszulach nocnych rozmawiały.
  • Jezu jutro już na lekcje, a Draco chodzi na lekcje? Mówiła to dosyć smutnym tonem.
  • Na któryś jest na niektórych nie, zależy. Powiedziała po czym pokazała, że idzie spać.
  • Ok dobranoc. Carly powiedziała po czym zasnęła.
    Rano jak zwykle ruszyły na śniadanie chłopaka znów nie było. Była tym faktem trochę zawiedziona, gdy zjadła Tosty i wypiła herbatę ruszyła do wyjścia. Za 30 min lekcję ruszyła korytarzami w nieznanych jej kierunkach. Ujrzała Draco, ale mówił jej żeby nie rozmawiali.
    Akurat szła naprzeciw blondyna ten patrzył na nią nawet nie uśmiechając się.
    Nie mogła wytrzymać podeszła do niego.
  • Ej sorry, że przeszkadzam nie było cię na śniadaniu. Pomyślałam, że będziesz głodny.
    Zajrzała do torby i wyciągnęła z niej jabłko.
  • Dzięki. Przystanął i nic nie robił tylko patrzył na nią.
  • Dobra ja idę. Ruszyła nie dlatego, że on jej kazał była zła na niego o to, że ja tak wystawia.
    - Musimy porozmawiać! Krzyknął i oczekiwał, aż się odwróci. Odwróciła się, ale szła dalej
  • Nie mam czasu. Powiedziała sarkastycznie i szła dalej w kierunku sali lekcyjnej.
    Czekało już tam kilku ślizgonów i trzech gryfonów. Była tam Hermiona i dwójka nieznanych jej facetów. Podeszła do nich.
  • Hej gryfoni- powiedziała,uśmiechając się szeroko.
  • Hej Carly. A właśnie to jest Carly Bloderger koleżanka a to jest Harry Potter. Wskazała na chłopaka w okularach i mówiła dalej.
  • A to Ron Wesley. Pokazała na rudego, piegowatego chłopca.
  • Miło mi. Podała im rękę. Chłopcy uścisnęli ją.
  • Łał nigdy nie widziałem ślizgonki gadającej z gryfonami i do tego z mugolami. Powiedział czarnowłosy, po chwili dodał.
  • Sorry Hermiona. Gdy zauważył czerwieniejącą dziewczynę z złości.
  • Nie jest ok. Uśmiechnęła się fałszywie.
  • No widzisz ja jestem jakby troszkę inna, niż reszta. Carly uśmiechnęła się delikatnie.
  • Ej to ty spotkałaś śmierciożercę w pokoju życzeń tak? Zapytał z niedowierzaniem.
  • Raczej był to śmierciożerca, próbował zabić. Nie trafił a ja zaczęłam uciekać i nawalać
    bombardą maxima w każdą górę rzeczy. Była trochę spanikowana.
    • Widzisz mówiłem!? Mówiłem, że on nim jest. Krzyczał i miał pretensje do Hermiony.
    • Ok ok niech ci będzie, ale wątpię. Powiedziała marszcząc brwi i unosząc jeden kącik ust.
    • O co chodzi mogę wiedzieć. Zapytała zszokowana.
    • Powiem jej, skoro to ona była zaatakowana. Mówiła brunetka i kręciła oczami.
    • Harry ubzdurał, że Draco Malfoy jest teraz śmierciożercą. I z lekkim uśmiechem kręciła głową.
    • Draco, to nie mógł być on przecież podczas waszej walki się to wydarzyło, a po drugie można powiedzieć że jest moim kumplem. Mówiła Carly troszkę z poważną miną.
    • Niech wam będzie ale ja wiem swoje. Prychnął.
    • Dobra nie obrażaj się Harry. Zaśmiał się Ron.
      Akurat przechodził tam Draco. Podszedł i zaczął obrażać Harr'ego.
    • Co jest Potter? Hermiona cię zostawiła dla zdrajcy krwii? Uśmiechnął się z wyższością po czym puścił złowrogi wzrok na Carly.
    • Zamknij się blondynku bo znów cię załatwię tak jak w łazience. Stwierdził Harry śmiejąc się.
    • Proszę bardzo, niech Cię wywalą i rodzice cie stąd wezmą... a no tak oni nie żyją. Zaśmiał się blondyn.
      Właśnie wtedy Carly dowiedziała się jakim Draco był pustym chłopakiem patrzącym tylko na własne JA, który nie miał za grosz taktu i uczuć.
      Wtedy Harry rzucił się na Malfoy'a i przywalił mu w nos. Chłopak przewrócił się po czym wstał.
      Miał gdzieś, że właśnie leciała mu krew, dalej kontynuował zaczepki.
    • Spoko spoko Potter niech szlama się z tobą przeleci i od razu będzie Ci lepiej. Zaśmiał się.
      Carly nie wytrzymała nie mogła patrzeć jak on ich obraża.
    • Ku*wa ty ch*ju jak możesz tak mówić?! Wyobrażasz sobie jak to jest stracić rodziców?! JEŻELI NIE TO OSOBIŚCIE DOPILNUJĘ, ŻEBYŚ TO POCZUŁ!
Właśnie wtedy wybuchła po raz pierwszy z niej ,,typowa ślizgonka'', to Draco ja tak zmienił a ona tego nie zauważyła. Podszedł do niej i chwycił za ręce jak najmocniej mógł.
            - Właśnie dlatego chciałem trochę ,,czasu'' dla nas chciałem cię tylko przelecieć. Powiedział wtedy Carly nie wytrzymała do oczu napłynęło mnóstwo łez, wyjeła różdżkę i wykrzyczała.
          • Avada..... DRĘTWOTA. Z ledwością powstrzymała się przed rzuceniem zaklęcia niewybaczalnego. Szybko pobiegła przed siebie.

sobota, 12 września 2015

Rozdział IX ,, Czy on jest jednym z nich?''


_________________________________________________________________________________Wybaczcie mi, że tag długo nie pisałam nie miałam czasu mam dużo nauki za dużo. Rozdział krótki ale myślę by nie dodać kolejnego już jutro.. Mam plan pod tym postem muszą być 2 komy i wtedy dam rozdział. Sorry za ort jeżeli są błędy, pozdrawiam serdecznie czytelników :* 
_________________________________________________________________________________

  • Jak to skąd to wiesz? Sam zaczął krzyczeć.
  • Byłam w pokoju życzeń gdy nagle usłyszałam kroki ale nikogo nie widziałam biegłam przed siebie po czym ktoś krzyknął zaklęcie niewybaczalne, zabijające!
  • Nagle do gabinetu wpadła Opiekunka Gryfonów i powiedziała, ze Draco Malfoy jest poważnie poraniony w męskiej łazience. Oznajmiła kiwając głową.
  • Mamy gorszy problem Minewro, dziewczyna twierdzi, że w pokoju życzeń był śmierciożerca i prawie ją zabił! Krzyczał i nerwowo chodził po pokoju zamiast ruszyć i to sprawdzić.
  • Ruszamy Albusie. Krzyknęła nauczycielka i wybiegli zostawiając mnie samą w gabinecie.
    ZAPOMNIAŁAM Draco ranny muszę biec do szpitala i nie martwiła się tym, że prawie zginęła ważniejszy był chłopak.
Po chwili była już w skrzydle gdzie leżał Draco, a obok niego siedział już jakaś laska.
No nieźle teraz rozumiem to ,,dajmy sobie trochę czasu'' , ponieważ ja Draco mam jeszcze jedną laskę na boku. Nie myślała już o tym, że jest zła prawie zginął. Dosiadła się do laski obok.
  • Emm co ty tu robisz? Zapytała wściekłą dziewczyna
  • Nie wiem, może siedzę u mojego rannego kolegi? Odpowiedziała sarkastycznie Carly.
  • To możesz wyjść bo cię nie potrzebuje. Oznajmiła prychając.
  • Ty też możesz wyjść jeżeli coś ci przeszkadza. Uśmiechnęła się z wyższością Carly.
  • Co za pyskata. Ty na pewno jesteś z Slytherinu, a nie od Gryfonów bo tylko oni tak się zachowują jak ty i tolerują szlamy hah.....
  • Zamknij pysk i won stąd! Wydarłam się i pokazałam palcem drzwi.
  • Jeszcze raz a oberwiesz! Groziła czarnowłosa.
    - Ojeju droga ślizgonko bo się zmęczysz i tapeta ci się z ryja zmyje. Oznajmiła uśmiechem.
  • Tyy...! Nie skończyła gdy pielęgniarka wyrzuciła ją.
    Wreszcie ciekawe co to za s*ka. Nagle Draco się przebudził.
  • Ca-Carly? Zapytał jąkając się.
  • Tak wiem, miałam się z tobą nie spotykać ale ja tak nie potrafię rozumiesz? Powiedziała spokojnie
  • Nie to_to było głupie.. Próbował kontynuować to co rozpoczął ale ja mu przerwałam.
  • Porozmawiamy jak się lepie poczujesz pocałowała go delikatnie w usta i wyszła.
Nie myślała już o niczym innym niż Draco, a jednak ktoś musiał mu to zrobić ale kto? Zadawała sobie pytania w głowie. Szukała teraz Sary z którą musiała pogadać. Poszła do dormitoriów gdzie zastała w pokoju Sarę czytającą.
  • Hey wiesz, że Draco jest w szpitalu?
  • Tak, ty też byłaś prawda? - Zapytała podnosząc wzrok ponad książkę.
  • Skąd to wiesz? Byłam zaskoczona tym, czy ona mnie ŚLEDZIŁA?
  • Pansy Parkson gada już o tej waszej kłótni. Zaczęła się śmiać.
  • Naprawdę z niej taka idiotka. Dalej kontynuowała Sara.
  • Masz rację wyjechała na mnie z pyskiem o to, że przyszłam zobaczyć Draco. Wybuchłyśmy śmiechem.
  • Ale jest coś gorszego byłam w Pokoju życzeń i...... Opowiadała Carly. Gdy skończyła Sara powiedziała jej coś strasznego.
  • Wiesz, że Potter ,,wybraniec'' Gryfon, który ma pelerynę niewidkę zaatakował Draco, po czym chwilę później ty widzisz niewidzialnego śmierciożercę.
  • Tak to miało by sens ale Harry ma zabić Voldemorta a nie iść na jego stronę.. Oznajmiłam waląc się na łóżko.
  • A może Draco?
  • Jak to DRACO? Hhahahah. Wybuchła śmiechem Carly po czym przypomniała, że Draco wtedy był w skrzydle.
  • Ale znak ,,śmierciożercy'' na jego ręce nie kłamie.
  • Jak to ZNAK ŚMIERCOŻERCY?! Krzyknęłam i podniosłam się z łóżka z przerażenia.
  • W tym semestrze wracając wieczorem widziałam Draco siedzącego przy kominku w zielonym , skórzanym fotelu. Musiał nie zauważyć gdy rękawek mu się podwinął i ujrzałam mroczny znak. Opowiadała z przerażeniem Sara i co chwilę rozglądała się czy ktoś nas nie podsłuchuje.
  • Może, ale nie jesteś pewna? Błagała w głosie by powiedziała, że nie jest pewna.
  • No na 100% nie ale na jakieś 80% tak więc wiesz szanse są nikłe. Pokręciła ręką pół na pół brunetka.
  • No a jak mamy się przekonać czy ma ten znak czy nie?
  • Emm ty masz z nim dobry kontakt. Uśmiechnęła się.
  • No tak ale nie powiem ,,ej Draco jesteś śmierciożercą?''. Powiedziałam z kaprysem na twarzy.
  • No nie ale możesz nie wiem pójść z nim w ślinę na dłużej i podniesiesz rękaw, a jak coś to powiesz, że to odruchowo. Sama zauważysz jak będzie się czepiał to nim jest, a jak nie to nim nie jest proste. Powiedziała bardzo dumnie, bo uważała to za dobry plan.
  • W sumie dobry plan, ale my teraz nie gadamy z sobą zrobił ,,przerwę''.
  • Nie wiem jak to zrobisz, ale zrób to zanim będzie za późno.
  • Odpowiedziałam kiwając głową.

sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział VIII ,, Nie dam rady''.

Płakała, Płakała i nagle wszystko zrobiło się czarne. Obudziła się ale nie na korytarzu, tylko w Skrzydle Szpitalnym. Lekko jeszcze nie widząc dokładnie dostrzegła Calvina.
  • Był tu Draco. Zapytała ledwo wydobywając z siebie głos.
  • Nie niestety. Odpowiedział trochę smutny, że nie cieszyła się na jego widok. Szybko dorzucił.
  • Ale był Tom, to on cię przyniósł. Myślał, że Carly będzie szczęśliwsza, ale tym raczej pogorszył jej humor.
  • Ok to fajnie ciesze się, że tu jesteś. Uśmiechnęła się resztkami sił i chwyciła go za rękę.
Podeszła Pani Poopy Pomfrey
  • Dziewczynko jesteś bardzo słaba, musisz odpoczywać. Dała znak Calvin'owi by wyszedł.
  • To na mnie pora. Nagle wybuchli w miarę cichym śmiechem.
  • Pocałował mnie w policzek, pomachał i wyszedł. Myślałam cały czas o tym ,,mini pocałunku'' czyżbym mu się podobała, aż cała zrobiłam się czerwona. Pielęgniarka o mało zawału nie dostała jak zobaczyła mnie całą czerwoną.
  • CO SIĘ DZIEJE DZIEWCZYNKO!? Krzyczała i biegła po jakieś leki.
  • Nic proszę Pani, ja tak się rumienie. Po czym uśmiechnęła się szerokim uśmiechem do kobiety, by dać jej do zrozumienia, że jest ok.
    Po dwóch dniach spędzonych z Calvin'em w skrzydle zbliżyli się do siebie. Zostali przyjaciółmi. Od tamtego czasu Draco ani razu nie odwiedził dziewczyny, a cały dom gadał o Carly i o tym co mi się stało. Gdyby Malfoy'owi zależało by na niej byłby w skrzydle od razu.
    Sara dawała niebieskookiej cały czas notatki, i najnowsze plotki. Gdy Carly wyszła po dwóch dniach z szpitala czuła na sobie wzrok połowy uczniów TYLKO CZEMU?Czyżby wydało się o pocałunku z Draco, a może o jakimś wymyślonym związku z Calvinem? Musiała poszukać Sary ona wiedziała wszystko o najnowszych plotach. Na jednym z korytarzy spotkałam Tom'a opartego o ramę okna. Musiała podejść i podziękować.
  • Hej Tom chciałam ci podziękować za pomoc. Uśmiechnęła się, lecz nie szczerze dalej bolała ją rana jaką zadał jej Tom tamtego wieczoru. Po zobaczeniu go ból wrócił.
  • Emm nie ma za co tak w ogóle chciałem cię przeprosić za tamto no wiesz... Nie ukrywał żalu i smutku z powodu tamtej sytuacji.
  • Jest ok zgoda, znajomi? Podała rękę.
  • Z tobą zawszę Carly. Uścisnął jej dłoń.
A ona ruszyła wreszcie w stronę dormitorium.
  • Jak zwykle pusto w dormitorium. Zaśmiała się w myślach.
Nie ukrywała tego, że wolała by gdyby na którymś z foteli siedział Draco.
Tak dawno go nie widziała, i raczej nie będzie jeszcze długo. Jej obecnym dobrym kumplem, któremu mogła się zwierzyć był Calvin. Tylko problem był jeden, on był o rok starszy co oznaczało, że nie będzie ze mną na lekcjach i będzie łaził z swoją grupką kumpli i przy nich zapomni w ogóle o ich przyjaźni. Jedynie jej kumpelą była Sara, ale one też za często się nie widywały mijały się.
Przypomniało się jej wtedy gdzie spotkała Draco, więc pobiegła w tamto miejsce.


  • Ale to na pewno było tu na 100%. Mówiła w myślach, przypomniało się jej, że drzwi znikały więc i tym razem mogły zniknąć. I jak je otworzyć? Może czarami..
  • Wiem wiem! Hermiona ona wszystko wie. Wywnioskowała to po lekcjach spędzonych z Hermioną.
  • Ale gdzie ona może być hmm...? WIEM! Ruszyła najszybszym biegiem jakim mogła do biblioteki. Oczywiście była tam też Hermiona.
  • Hermiona jak dobrze cię widzieć. Mówiła z ledwością Carly.
  • No hej, spokojnie co się dzieje? Przeraziła się.
  • Chciałam zapytać jak otworzyć pokój życzeń.
  • No to nie trudne musisz przejść wzdłuż ściany trzy razy, i w tym czasie myśląc intensywnie co ma się w nim znajdować lub do czego ma posłużyć. Powiedziała unosząc lekko brodę do góry.
  • Jezu Hermi kocham cię! Krzyknęła i przytuliła koleżankę z całych sił. Po czym ruszyła w stronę Pokoju. Zrobiła to co miała zrobić i ukazały się te piękne drzwi przypominające jej o pocałunku. Wbiegła i zobaczyła ten sam pokój, była szczęśliwa jak nigdy i liczyła, że spotka Draco. Pobiegła tam gdzie po raz pierwszy się pocałowali. Niestety chłopaka tam nie było oparła się o jedno z krzeseł które tam stały.
  • Głupia myślałam, ze tu będzie i tak co bym mu powiedziała pewnie uciekł by mi znowu. Kłóciła się z myślami.
    Zaczęła machać różdżką na wszystkie strony i bawić się jak patykiem. W świecie mugoli było jednak na odwrót. Postanowiła pobawić się zaklęciami.
    Gdzieś widziała zaklęcie alis, ave?
  • Avis? I naglę z różdżki wyleciało stado małych ptaszków, które fruwały nad dziewczyną.
  • Jakie piękne. Mówiła w myślach, po czym wsłuchała się w śpiew ptaków. Nagle usłyszała jak ktoś idzie w jej stronę. Nie widziała kto, nikogo nie widziała.
    Poczuła jak ktoś ją szarpnął i pchnął na wielką górę rzeczy, i spadło z niej kilka rzeczy. Zaczęła uciekać słyszała tylko szubki bieg za sobą nie jej. Ktoś krzyknął
  • Avada Kedavra! W ostatniej chwili zrobiła szybki skręt i zaklęcie nie trafiło w nią, odwróciła się do tyłu i wycelowała różdżką w wielką górę rzeczy po czym krzyknęła.
  • Bombarda MAXIMA! Wszystko runęło a ona uciekała dalej.
  • Dalej rzucała tym zaklęciem by przeciwnik jej nie dogonił za żadne skarby. PRAWIE UMARŁA! Krzyczała w głowie. Wybiegła z pokoju życzeń i pobiegła w stronę gabinetu dyrektora. Wbiegła nawet nie pukając.
  • Dyrektorze ktoś jest w pokoju życzeń to prawdopodobnie ŚMIERCIOŻERCA! Krzyczała bez opamiętania.
Wiecie że za kilka dni zaczyna się szkoła -.-, dlatego będę pisać mniej. Mam nadzieje, że nie zrobi to wam problemu. Od rozpoczęcia działy będą prawdopodobnie ukazywać się co sobotę lub co piątek w godzinach nocnych. Pozdrawiam :* 

niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział VII ,, Co ja znowu zrobiłam?!''

Była 7.46, o ósmej śniadanie. Nie pójdę w takim stanie na śniadanie nie z tuszem spływających po policzkach. Przypomniało mi się o chusteczkach i butelce wody w mojej torebce. Chusteczkę polałam wodą i przetarłam twarz. Przy odkładaniu butelki poczułam jeszcze lusterko i tusz do rzęs. Ale Fart! Znaczy w ciągu dwóch minut, tego dnia. Zrobiłam się na bóstwo i poszłam na śniadanie do wielkiej sali. Już dużo osób siedziało przy stole w tym Draco którego szukałam wzrokiem. Popatrzył w moją stronę, po czym zwrócił wzrok do CALVIN'A. O nie. Oni byli przyjaciółmi od 2 klasy, tak mówiła mi Sara. O właśnie gdzie ona była skoro zaraz śniadanie. Nagle poczułam szarpnięcie za ramie, odwracając się zauważyłam Sarę.
  • O bogu dzięki, że ci widzę! Zdyszana ledwo mówiła.
  • Co ty taka zdyszana, co się stało? Podniosła brwi i troszkę się o nią martwiła.
  • Szukałam Cię prawie w całym Hogwarcie już miałam biec do Dumbledor'a.
    A no tak przecież wczoraj Sara zasnęła zanim mnie nie było, a rano wstałam wcześnie więc też mnie nie widziała. Pewnie myślała, ze nie wróciłam na noc.
  • O jezu zapomniałam ci napisać karteczkę, że wcześnie wyszłam na podwórko Sorry. Od razu przytuliła koleżankę i ruszyły do stołu. Sara chciała usiąść obok Malfoy'a dobrze, że blondynka pociągnęła ją za rękę i szepnęła.
  • Pokłóciliśmy się.
  • Ok, po czym usiadłyśmy obok jakiś Ślizgonek.
    Carly zrobiła sobie kanapkę z masłem orzechowym i wypiła herbatę. Właśnie miałam kończyć posiłek nim pociągnęła ją za rękaw czarnowłosa.
  • Gdzie tak pędzisz? Dziewczyno prawie w ogóle nie rozmawiamy od 2 dni! Troszkę zmarszczyła brwi.
  • Muszę iść do Dumbledor'a możesz iść ze mną i poczekasz pod drzwiami a potem wszystko ci opowiem ok?
  • Ok. Uśmiechnęła się szeroko po czym ruszyłyśmy do gabinetu dyrektora.
    Zapukałam oczekując na słowa ,,proszę''.
    Nagle drzwi same się otworzyły, i zauważyła dyrektora.
    - Dzień dobry dyrektorze, czy można wejść?- Zapytała podnosząc jeden kąciki ust.
  • Zapraszam Carly. Skąd znał moje imię? Nieważne miałam ważniejszą sprawę do niego niż pytanie skąd mnie zna.
  • Panie dyrektorze niestety mam problem, mianowicie nie jestem pewna czy tiara przydzieliła mnie do właściwego domu.- Zrobiła skwarzoną minę.
  • Czemu tak twierdzisz Carly.?- Uśmiechnął się szeroko.
    - No na pewno jako pierwsze to fakt, że ja toleruję mugoli, drugim faktem jest to, że większość Ślizgonów nie ma uczuć, a ja je mam akurat dziś ich doświadczyłam.
  • Hmmm to bardzo mądre zauważenie jeżeli chcesz możesz poprosić tiarę. Pokazał palcem na górną półkę. Nauczyciel ściągną tiarę z półki po czym zapytał.
  • Droga tiaro. -Kontynuował dalej dyrektor.- Panna Carly nie jest pewna czy przydzieliłeś ją do właściwego domu.
    - To na pewno jest nieporozumienie ale jeżeli panna Carly tak prosi to dobrze. Powiedziała robiąc lekko wywyższającą minę. Tiara została nałożona na moją głowę.
  • Rzeczywiście, niedawno otrzymała więcej cech gryfonów, lecz jej pochodzenie na to nie pozwala!- Krzyczała tiara na cały gabinet, aż sam Dumbledore się przestraszył.
  • Co sugerujesz tiaro?- Zapytał z zaskoczeniem.
  • To niebywałe Carly powinna trafić do Gryffindoru! Jej wszystkie cechy na to wskazują! Ale pochodzenie nie! Powiedziała przerażona tiara. Obecnie w gabinecie każdy był lekko przestraszony tą sytuacją.
  • Kim byli twoi rodzice? Zapytał dziewczynę
  • Tata jest czystej krwi, a mama była mugolem. Należeli do domu czerwonych w naszej dawnej szkole.
  • Nie nie, znam ten sprytny umysłi krew wiecznie pulsującą. Krzyczała tiara.
  • Lepiej porozmawiaj z twoim tatą Carly. Z smutkiem w głosie pokazał, by już wyszła.
  • Do widzenia profesorze. Pomachała i wyszła.
    Ledwo wyszła a od razu zaczęły się pytania. Jak? Co? Gdzie?
  • Carly pociągła Sarę za rękaw i usiadły na najbliższej ławce.
    Opowiedziała jej wszystko poza pocałunkiem z Draco i wejściem do pokoju życzeń.
  • O matko! Krzyknęła Sara, po czym zwróciło na nią uwagę kilka Gryfonek.
  • Nie krzycz! Uciszała ją niebieskooka.
    Nagle ujrzała Blondyna nie mogła się powstrzymać nie rozmawiając z nim, ruszyła w jego stronę.
  • Ej Sar zaczekaj ok? Po czym ruszyła nie czekając na jej odpowiedź.
  • Ej Draco! Krzyczała i biegła ile sił w nogach. Gdy go dogoniła zaczął krzyczeć.
  • Czy ja ci nie dałem jasno do zrozumienia, że mamy się trzymać na dystans? Powiedział robiąc się coraz bardziej zły.
    - No kur*a ty nie rozumiesz, ze nie mogę bez ciebie wytrzymać? Krzyczała, po czym zaczęła go bić go w klatkę piersiową. On nic, chwycił ją tylko za rękę po czym powiedział.
  • Dajmy sobie spokój, dobra? Nawet na jego twarzy pojawił się smutek, ale próbował to ukryć.
  • Jesteś jedynym moim przyjacielem, nie rób mi tego! Próbowała ukryć i powstrzymać łzy, ale nie była na tyle silna.
  • Ale to dla twojego dobra. Oznajmił, teraz nie krył już smutku.
  • Dlaczego mi nie powiesz, czemu mnie odrzucasz?! Płakała coraz bardziej.
  • Musimy... Pierwszy raz zobaczyła jego łzę spływającą po policzku.
  • Ja tak nie mogę, nie dam rady nie jestem na tyle silna. Teraz można było powiedzieć, że traktowało to ,,na chwilę'' jak ,,na zawsze''. Draco puścił ją i ruszył w inną stronę.
  • Draco nie... Próbowała krzyczeć ale jej psychika była za słaba, nogi rozjechały jej się i płakała sama na pustym korytarzu.

Ok na sam początek chciałam napisać i przeprosić, że narratorem raz jest Carly a raz III osoba.
Ale według mnie wtedy opowiadanie jest ciekawsze i nie do każdej sceny pasuje dany narrator, za ort przepraszam i za inne. :)




środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział VI ,,Pokój życzeń.''

Wstałam około godz 6.35, mm taki ładny, jesienny dzień wyjdę już teraz. Myślała patrząc w okno na ostatnie promienie w miarę ciepłego słońca i spadające kolorowe liście.
-Ojej jak Sara słodko śpi. Śmiała się pod nosem.
Wzięła ciemnozieloną parkę, szarą bluzę, obcisłe czarne leginsy oraz swoją ukochane czarne trampki. Po czym ruszyła w stronę łazienki. Gdy wyszła ubrana i wymalowana. Wzięła torbę z zeszytem do szkicowania i ołówek, oraz swoją czarną czapkę. Ubrała ją tak aby wyglądała na lekko spadająca z jej głowy po czym wyszła.
  • Ale pusto, ni żywego ducha. Myślała słuchając jak jej trampki biją o podłogę. Była już na błonie gdy dojrzała jakąś osobę czytającą książkę. Postanowiła ruszyć w jej stronę.
  • Hej!- Zawołała zbliżając się do osoby. Była to dziewczyna z brązowymi, kręconymi włosami. Gdy bliżej do niej podeszła i zobaczyła jej wielkie, piękne ciemne oczy.
Była z Gryffindoru, dojrzałam na jej sweterku herb Gryfonów.
  • Hej.- Odpowiedziała miłym głosem.
  • Co ty robisz o tak wczesnej godzinie na podwórku? Zapytałam zaskoczona, uśmiechając się.
  • Mogę o to samo spytać Ciebie. -Uśmiechnęła się.
  • Wyszłam na spacer o tej porze jest tak pięknie. Odpowiedziała wzdychając radośnie.
  • Ej... czekaj ty jesteś ta nowa no... Carly? Chyba pamiętam cię z eliksirów.
    • Tak, a ty jesteś Hermiona? Zapytała znając już odpowiedź.
    • Tak miło mi, wiesz ja już muszę spadać to do zobaczenia?- Powiedziała i ruszyła w stronę Hogwartu.
Sama także postanowiła wrócić i pochodzić po korytarzach.
Szła, szła, szła.... Gdy kątem oka zauważyła Malfoy'a idącego w stronę wcześniej nie widzianych drzwi przez Carly. Gdy ten wszedł zauważyła jak powoli drzwi się zmniejszają. Sprintem podbiegła do drzwi otwierając je i ostatnimi sekundami przeszła przez nie.
Postanowiła, że nie chce być zauważona przez Draco więc szła po cichu idąc na bezpiecznej odległość od blondyna.
  • Kurna gdzie my do cholery jesteśmy? Rozglądała się po wielkim pokoju wypchanymi różnymi rzeczami. Aaaa no tak to chyba pokój życzeń. Zdecydowanym tonem mówiła w myślach.
  • Ale co tu robi Draco, nie spostrzegła jak chłopak zatrzymał się przed jakąś szafą.
  • Harmonia nektere passus. Powiedział po czym wyjął z szafy jabłko.
  • Postanowiłam wyjść i zapytać go troszkę ściemniając.
  • Co ty tu robisz ?! ZNOWU MNIE ŚLEDZISZ!-Krzyczała próbując udawać złą.
  • Kur*a Carly co ty tu robisz?!- Zapytał przestraszony podskakując, krzycząc i marszcząc brwi.
    - Od kilku dni tu przychodzę pomyśleć. Kłamała jak prawdziwa aktorka.
  • Ok ok. Uspokoił się.
  • Co to za szafa?- Zapytała zaciekawiona zbliżając się do niej po czym gładząc ją ręką.
  • No właśnie próbowałem dojść do czego ona służy. Także kłamał jak prawdziwy aktor.
  • Ok, Draco mam do ciebie pytanie. Podeszła bliżej Draco.
  • Jakie?- Zapytał robiąc malutki krok do tyłu.
  • Chciałam zapytać czy......yy...nooo, pójdziesz ze mną jutro na spacer?- Zapytała znowu nie kontrolując tego.
  • Jasne czemu nie.-Powiedział lekko podchodzą do dziewczyny.
    Nagle ich jasne oczy spotkały się nie minęło kilka sekund po czym Draco przyłożył swoje usta do Carly, nagle połączyły się. Chłopak chwycił dziewczynę trochę poniżej jej biustu a ta stała znieruchomiała. Gdy ich usta rozłączyły się blondyn powiedział.
  • Kur*wa nie wiem czemu to zrobiłem!- Krzyknął i uderzył pięścią w jakiś drewniany stolik.
  • Czy było, aż tak źle?- Zapytałam skrępowana po czym rumieńce wstydu wyskoczyły mi na policzkach. Ruszyłam w stronę wyjścia.
  • Nie nie chodzi o to.- Wydusił z siebie chłopak.
  • To o co do cholery?!- Zaczęła krzyczeć i przystanęła.
  • Ja nie mogę teraz myśleć o dziewczynach Ok?- Powiedział z złością. Ale nie z złością do Carly tylko do siebie.
  • Ty też nie dość, że Tom to teraz JESZCZE TY? - Krzyczała zaczynając cicho płakać, usiadła opierając się o jakiś mebel.
  • Nie chodzi o to, że mi się nie podobasz tylko nie mogę teraz o tym myśleć! - Chciał pomóc Carly wesprzeć ją, ale nie miał sił.
    Carly wstała i pod wpływem emocji dała z liścia Ślizgonowi.
    Ten chwycił ja za ręce i ściskał mocno. Na jego twarzy pojawiła się złość.
  • Wybacz mi nie chciałam, to wina emocji. Próbowała się wyrwać ale na próżno.
    Chłopak pocałował ją w czoło i puścił ją po czym poprosił.
  • Carly na jakiś czas musimy ograniczyć kontakty. Dla twojego dobra. Oznajmił ślizgon stojący plecami do dziewczyny i włożył ręce do kieszeni w spodniach.
  • Raczej dla twojego. -Powiedziała Carly wybiegając z płaczem.

Dziś krótszy dział wielkie dzięki za przeczytanie. Mam nadzieję, że nie popełniłam dużo błędów i jest w miarę ok. :) POKAŻ AKTYWNOŚĆ W KOM!


Rozdział V ,, Randka?''

Cały czas po głowie chodziły mi słowa Sary ,,nie lubię Gryfonów, znaczy nie, że wszystkich ale większość ''. Czy ona była jak reszta Ślizgonów? Zapatrzona w własne JA i traktowała się jak lepsza? Powiedziała ,, nie wszystkich'' wiedziałam, że to kłamstwo po prostu nie chciała bym myślała, że nie lubi Toma. Nieważne, teraz liczy się tylko ,,spotkanie'' z Tom'em. Ubrałam się w czarną spódniczkę, biała koszulę z długim rękawem i zielony krawat oraz podkolanówki.
  • Jestem gotowa!
Ruszyłam w stronę wyjścia z dormitorium po czym szybkim krokiem ruszyłam pod bibliotekę.Gdy byłam, już w połowie drogi usłyszałam.
  • Ejj Carly ładnie dziś wyglądasz.
  • Emm dzięki. Odwróciłam się po czym ujrzałam Draco. Stwierdziłam, że chcę z nim na chwilę pogadać skoro miałam 15 min czasu.
  • Ej Draco chodź tu na chwilę.
    Po kilku sekundach był już obok mnie.
  • Coś się stało?
  • Chciałam zapytać czemu zacząłeś mówić do mnie po imieniu polubiłeś mnie? Zaczęłam się uśmiechać.
    - Nie wyobrażaj sobie za dużo, wolę mówić po imieniu bo jest łatwiejsze. Zmarszczył brwi.
    - Niech Ci będzie, ale chciałam dodać tylko... masz ładne oczy. O NIE ! POWIEDZIAŁAM
    TO, POWIEDZIAŁAM TO NA GŁOS! Muszę uciekać szybko w kierunku biblioteki.
  • Ej Carly! Wołał, lecz ja nie miałam ochoty dalej kontynuować rozmowy. Gdy byłam już prawie na miejscu kątem oka zauważyłam Tom'a, po kilku sekundach dostrzegłam drugą postać jakąś laskę. CAŁOWALI SIĘ! Boże, jak mogłam być tak głupia, poczułam jak serce łamię się na miliony drobnych kawałków. Nie myślałam o niczym innym jak tylko podbiec i dać mu w pysk. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
  • Ej Carly, to nie tak jak myślisz! Wołał i przez kilka sekund biegł za mną po czym zwolnił i patrzył jak biegnę dalej.
W ciągu jednej chwili zalałam się łzami, lecz często tego nie robiłam. Położyłam ręce na twarzy po czym biegłam przed siebie nie patrząc czy ktoś idzie czy nie. W tej chwili miałam dosłownie wszystko w dupie. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam zalewać się łzami i moim tuszem do rzęs który właśnie prawie w pełni pokrył moją twarz. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu, zdjęłam dłonie z twarzy i ujrzałam znajomą mi twarz.
  • Ej co jest? Zapytał dość spanikowanym, lecz miłym głosem.
  • Można powiedzieć, że jeden z gorszych dni, ej czekaj znamy się?
  • No można tak powiedzieć spotkaliśmy się w pociągu. Uśmiechnął się i zdjął rękę z moich ramion.
  • A no tak... nawet nie zdążyłam się przedstawić Carly Bloderger.- Uśmiechnęłam się po czym wyjęłam dłoń w jego stronę.
  • Calvin Breek miło mi, o wreszcie się uśmiechnęłaś. Uścisnął moją dłoń.
  • Ja niestety już idę do zobaczenia. Powiedziałam i ruszyłam w moją stronę.
Błąkałam się po całym Hogwarcie w poszukiwaniu jakiejkolwiek znanej mi osoby. Niestety pustka, w ciągu tych kilku dni poznałam dokładnie cztery osoby. Brawo mi! Z taką prędkością w ciągu tego roku nie poznam nawet 30 osób.
Pobłąkam się jeszcze trochę i wrócę. Nie minęła chwilka gdy znalazłam się obok Zakazanego Lasu.
  • Jak to możliwe, że w ciągu kilku minut znalazłam się tu? Może jakieś ,,przeznaczenie'' kazało mi wejść do tego lasu? Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam do lasu.
  • Ciemno jak w dupie. Gadałam sama do siebie, gdyby nie te gałęzie to byłoby tu jeszcze jasno. Wyciągnęła różdżkę i krzyknęła.
  • Lumos! - Po chwili zrobiło się jaśniej Jak tu ponuro i pusto. Podobno żyło tu dużo stworów, a ja jeszcze nikogo lub niczego nie spotkałam.
    -Kur*a dalej za ciemno. Po czym krzyknęła jeszcze głośniej.
  • LUMOS MAXIMA! Nagle światło było już tak jasne, że prawie ją oślepiało.
    Nagle usłyszała trzaśnięcie gałęzi. Obróciła się wokół własnej osi po czym zawołała.
  • Kto tu jest! Bo inaczej użyję czarów! Krzyczałam. Czego ja właściwie oczekiwałam, że ktoś lub coś odpowie mi -,,Tak jestem tu i zaraz cię zaatakuję''.
    Poczułam jak coś kroczy w moją stronę słysząc pękające małe gałązki na ziemi.
  • Odwróciła się po czym krzyknęła w stronę odgłosów.
  • Lewikorpus! I nagle ktoś lub coś zaczęło krzyczeć unosząc się nad ziemią.
  • Puść mnie Carly ! Ktoś krzyczał.
  • Draco?! Liberakorpus! Po czym gwałtownie opadł na ziemię.
  • Co ty tu do cholery robisz? ŚLEDZISZ MNIE?! Krzyczałam jednocześnie będąc zła i przestraszona.
  • Zauważyłem jak wchodziłaś do Lasu i postanowiłem iść za tobą, żeby nic ci się nie stało.- Stwierdził prychając
  • Ok ale ja wołałam czy ktoś tu jest to nie odpowiedziałeś czemu? Zrobiłam kapryśną minę.
  • Emm nie wiem o czym mówisz nic nie słyszałem. Odpowiedział lekko unosząc brwi.
    W sumie zorientowałam się, że wcześniejszy głos dochodził z przeciwnej strony, niż z tej której szedł Draco.
  • Dobra nic nie ważne. Odpowiedziałam i uniosłam kącik ust.
  • Idziemy do Hogwartu, czy raczej zostajemy tu ryzykując nasze życie?
  • Chodź. Pokręciłam głową ruszając za Draco.
    Po chwili doszliśmy do Hogwartu, po czym cicho weszliśmy do dormiotrium.
Blondyn usiadł na zielonej sofie, a ja obok kominka.
  • Dzięki. Szepnęła by czasami nikogo nie obudzić.
  • Nie ma za co. Odpowiedział i dosiadł się do mnie.
  • Zauważyłem że jesteś smutna co się stało? -Zapytał przybliżając się do mnie jeszcze bardziej.
    Nie musiałam go okłamywać ,,że jest ok'' walnęłam prosto z mostu.
  • Umówiłam się z Tom'em, po czym widziałam go całującego się z jakąś laską. -Poczuła jak łzy napłynęły jej do oczu, widocznie Draco je zauważył w świetle ognia i objął ją ramieniem.
    - Widzisz zachował się tak bo to mugol.
  • Draco nie mów tak!- Krzyknęła i miała gdzieś czy ktoś się obudzi czy nie.
  • Bądź trochę ciszej, a w ogóle to czemu bronisz MUGOLI? -Wyglądał trochę na złego.
  • Bo moja mama była mugolem, ale była to wspaniała kobieta.- Uśmiechnęła się na samą myśl o swojej kochanej matce.
  • Ty jesteś półkrwii?- Było widać, ze był zaskoczony i oburzony.
  • Tak,a coś nie tak? Źle ci z tym, że toleruje mugoli?- Mówiłam trochę poirytowana.
  • Ja nie toleruję mugoli, ale jeżeli mówisz, że twoja matka była inna, dobra to Ci ufam.-Powiedział i podniósł się.
  • A ty czemu ich nie tolerujesz, przecież oni nie wybierali czy są czarodziejami czy nie. - Próbowałam go jakoś przekonać do mugoli ale on swoje. Uśmiechnął się i uniósł brwi i pokiwał głową. Odwrócił się na pięcie i poszedł do dormitorium nic nie mówiąc. Ja także wstałam i ruszyłam w stronę swojego dormitorium. Tydzień miną szybko i nic ciekawego się nie wydarzyło. Nadeszła jesienna sobota.

Dziś łapie troszkę dłuższy rozdział. Postanowiłam, że następny rozdział dodam jak będzie chociaż 1 kom. Mam nadzieje, że akacja zaczęła robić się coraz ciekawsza. Pozdrawiam. :)



wtorek, 18 sierpnia 2015

    Rozdział IV ,, Kim on jest NAPRAWDĘ ?! ''



  • Kto to Sara? Zapytałam cicho szepcząc.
  • To jest profesor Slughorn, mój ulubiony nauczyciel. Szepnęła po czym ruszyłyśmy w stronę tłumu stojącego nad stołem pełnym eliksirów.
  • Tu mamy eliksir wielosokowy, pozwala on na...
  • Na zmienienie się w dowolną osobę. - Krzyknął ktoś w tłumie.
  • Tak właśnie tak, ale co trzeba zrobić by można było zamienić się ,,w dowolną osobę''? Zapytał i oczekiwał bijąc placami o stół.
  • Emm włos? Zapytałam i ukrywając rękę w szacie zaciskałam kciuki na szczęście.
  • Właśnie tak bardzo dobrze Carly. - Uśmiechnął się i kontynuował dalej lekcje.
    Słuchając dalej Profesora Slughorna poczułam na sobie czyjś wzrok, od razu podejrzewałam kogo. Tak był to Malfoy. Właśnie lekcja dobiegła końca i razem z Sarą wyszłyśmy z klasy.
  • O MATKO zauważyłam, że Draco cały czas się na Ciebie patrzy. Sara cieszyła się jak głupia.
  • No i co z tego, on mi się nie podoba i ja mu też nie. - Okłamałam Sarę po raz pierwszy.
Nagle ktoś mnie mocno chwycił za ramię wiedziałam kto i krzyknęłam.
  • JEZU DRACO ODWAL SIĘ! - Odwróciłam się po czym omal nie stopiłam się z wstydu.
  • Chyba nie wyglądam, aż tak tragicznie jak Draco. Uśmiechnął się.
  • O jezu Tom sorry myślałam, że to Draco. Oblałam się rumieńcem większym, niż zwykle.
  • Hehh słuchaj pomyślałem, że może poszła byś ze mną do..... biblioteki o 16, taka mini randka?
  • Jasne czemu nie spotkajmy się obok biblioteki. Moja twarz była w tej chwili bardzo poważna, lecz moja wewnętrzna bogini skakała jak szalona i krzyczała z radości!
    Sara uciekła, Tom poszedł a ja zostałam sama i ruszyłam na resztę lekcji.
  • Wreszcie koniec, czas na spotkanie z Tom'em! - Krzyczałam w myślach.
Szybkim krokiem ruszyłam do dormitorium przygotować się.
BAM!! I leżałam na podłodze, jak to zwykle ja musiałam się z kimś zderzyć.
  • JAK CHODZISZ BLODERGER ŚLEPA JESTEŚCZY CO, W WIEKU SZESNASTU LAT CHODZIĆ NIE UMIESZ!? - Krzyknął jak zwykle DRACO.
  • Jezu przepraszam zamyślałam się i nie patrzyłam pod nogi sorry. Leżałam skrępowana a za razem zła, ponieważ on też na mnie WPADŁ a mógł mnie minąć.
  • Jezu nie dość, że nie umiesz chodzić to jeszcze nie umiesz wstać. Powiedział z swoim głupim uśmieszkiem po czym podał mi rękę.
  • Czemu mam ci zaufać i podać ci rękę skoro ty możesz mnie znów puścić? Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie kontrolowałam tego co teraz powiedziałam.
  • Nie to nie chciałem być miły.- Pozbierał mi książki które leżały na podłodze i włożył mi je do torby po czym odszedł.
Hmmm... to było dziwne nagle był zły i chamski, a po chwili miły i dobry.
Co z nim było nie tak? Nie myślałam o tym ani chwili dłużej, podniosłam się i ruszyłam w stronę dormitorium. Wchodząc do pokoju zauważyłam grupkę Ślizgonów i w tym Sarę.
  • O hej Carly! Podniosła się z sofy po czym ruszyła w moją stronę.
  • No hej czemu mi zwiałaś kiedy rozmawiałam z Tom'em?
  • Wiesz nie za bardzo lubię gryfonów... znaczy nie, że wszystkich ale większość. Wzruszyła ramionami.
  • Spoko ja idę się przebrać na spotkanie z Tom'em wieczorem się widzimy ok? Zapytałam z żałosnym głosem.
  • Jasne do wieczora! - Zawołała i od razu wróciła na kanapę.
    Przepraszam jeżeli popełniłam błędy, ale mam nadzieje że nie będzie to was, aż tak drażnić.
    Wiecie wakacje zapominanie o ort i o reszcie, w roku szkolnym mam nadzieję, że moja ortografia wróci z wakacji. Pozdrawiam <3