Bohaterowie

środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział V ,, Randka?''

Cały czas po głowie chodziły mi słowa Sary ,,nie lubię Gryfonów, znaczy nie, że wszystkich ale większość ''. Czy ona była jak reszta Ślizgonów? Zapatrzona w własne JA i traktowała się jak lepsza? Powiedziała ,, nie wszystkich'' wiedziałam, że to kłamstwo po prostu nie chciała bym myślała, że nie lubi Toma. Nieważne, teraz liczy się tylko ,,spotkanie'' z Tom'em. Ubrałam się w czarną spódniczkę, biała koszulę z długim rękawem i zielony krawat oraz podkolanówki.
  • Jestem gotowa!
Ruszyłam w stronę wyjścia z dormitorium po czym szybkim krokiem ruszyłam pod bibliotekę.Gdy byłam, już w połowie drogi usłyszałam.
  • Ejj Carly ładnie dziś wyglądasz.
  • Emm dzięki. Odwróciłam się po czym ujrzałam Draco. Stwierdziłam, że chcę z nim na chwilę pogadać skoro miałam 15 min czasu.
  • Ej Draco chodź tu na chwilę.
    Po kilku sekundach był już obok mnie.
  • Coś się stało?
  • Chciałam zapytać czemu zacząłeś mówić do mnie po imieniu polubiłeś mnie? Zaczęłam się uśmiechać.
    - Nie wyobrażaj sobie za dużo, wolę mówić po imieniu bo jest łatwiejsze. Zmarszczył brwi.
    - Niech Ci będzie, ale chciałam dodać tylko... masz ładne oczy. O NIE ! POWIEDZIAŁAM
    TO, POWIEDZIAŁAM TO NA GŁOS! Muszę uciekać szybko w kierunku biblioteki.
  • Ej Carly! Wołał, lecz ja nie miałam ochoty dalej kontynuować rozmowy. Gdy byłam już prawie na miejscu kątem oka zauważyłam Tom'a, po kilku sekundach dostrzegłam drugą postać jakąś laskę. CAŁOWALI SIĘ! Boże, jak mogłam być tak głupia, poczułam jak serce łamię się na miliony drobnych kawałków. Nie myślałam o niczym innym jak tylko podbiec i dać mu w pysk. Jak pomyślałam, tak zrobiłam.
  • Ej Carly, to nie tak jak myślisz! Wołał i przez kilka sekund biegł za mną po czym zwolnił i patrzył jak biegnę dalej.
W ciągu jednej chwili zalałam się łzami, lecz często tego nie robiłam. Położyłam ręce na twarzy po czym biegłam przed siebie nie patrząc czy ktoś idzie czy nie. W tej chwili miałam dosłownie wszystko w dupie. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam zalewać się łzami i moim tuszem do rzęs który właśnie prawie w pełni pokrył moją twarz. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu, zdjęłam dłonie z twarzy i ujrzałam znajomą mi twarz.
  • Ej co jest? Zapytał dość spanikowanym, lecz miłym głosem.
  • Można powiedzieć, że jeden z gorszych dni, ej czekaj znamy się?
  • No można tak powiedzieć spotkaliśmy się w pociągu. Uśmiechnął się i zdjął rękę z moich ramion.
  • A no tak... nawet nie zdążyłam się przedstawić Carly Bloderger.- Uśmiechnęłam się po czym wyjęłam dłoń w jego stronę.
  • Calvin Breek miło mi, o wreszcie się uśmiechnęłaś. Uścisnął moją dłoń.
  • Ja niestety już idę do zobaczenia. Powiedziałam i ruszyłam w moją stronę.
Błąkałam się po całym Hogwarcie w poszukiwaniu jakiejkolwiek znanej mi osoby. Niestety pustka, w ciągu tych kilku dni poznałam dokładnie cztery osoby. Brawo mi! Z taką prędkością w ciągu tego roku nie poznam nawet 30 osób.
Pobłąkam się jeszcze trochę i wrócę. Nie minęła chwilka gdy znalazłam się obok Zakazanego Lasu.
  • Jak to możliwe, że w ciągu kilku minut znalazłam się tu? Może jakieś ,,przeznaczenie'' kazało mi wejść do tego lasu? Nie zastanawiając się dłużej ruszyłam do lasu.
  • Ciemno jak w dupie. Gadałam sama do siebie, gdyby nie te gałęzie to byłoby tu jeszcze jasno. Wyciągnęła różdżkę i krzyknęła.
  • Lumos! - Po chwili zrobiło się jaśniej Jak tu ponuro i pusto. Podobno żyło tu dużo stworów, a ja jeszcze nikogo lub niczego nie spotkałam.
    -Kur*a dalej za ciemno. Po czym krzyknęła jeszcze głośniej.
  • LUMOS MAXIMA! Nagle światło było już tak jasne, że prawie ją oślepiało.
    Nagle usłyszała trzaśnięcie gałęzi. Obróciła się wokół własnej osi po czym zawołała.
  • Kto tu jest! Bo inaczej użyję czarów! Krzyczałam. Czego ja właściwie oczekiwałam, że ktoś lub coś odpowie mi -,,Tak jestem tu i zaraz cię zaatakuję''.
    Poczułam jak coś kroczy w moją stronę słysząc pękające małe gałązki na ziemi.
  • Odwróciła się po czym krzyknęła w stronę odgłosów.
  • Lewikorpus! I nagle ktoś lub coś zaczęło krzyczeć unosząc się nad ziemią.
  • Puść mnie Carly ! Ktoś krzyczał.
  • Draco?! Liberakorpus! Po czym gwałtownie opadł na ziemię.
  • Co ty tu do cholery robisz? ŚLEDZISZ MNIE?! Krzyczałam jednocześnie będąc zła i przestraszona.
  • Zauważyłem jak wchodziłaś do Lasu i postanowiłem iść za tobą, żeby nic ci się nie stało.- Stwierdził prychając
  • Ok ale ja wołałam czy ktoś tu jest to nie odpowiedziałeś czemu? Zrobiłam kapryśną minę.
  • Emm nie wiem o czym mówisz nic nie słyszałem. Odpowiedział lekko unosząc brwi.
    W sumie zorientowałam się, że wcześniejszy głos dochodził z przeciwnej strony, niż z tej której szedł Draco.
  • Dobra nic nie ważne. Odpowiedziałam i uniosłam kącik ust.
  • Idziemy do Hogwartu, czy raczej zostajemy tu ryzykując nasze życie?
  • Chodź. Pokręciłam głową ruszając za Draco.
    Po chwili doszliśmy do Hogwartu, po czym cicho weszliśmy do dormiotrium.
Blondyn usiadł na zielonej sofie, a ja obok kominka.
  • Dzięki. Szepnęła by czasami nikogo nie obudzić.
  • Nie ma za co. Odpowiedział i dosiadł się do mnie.
  • Zauważyłem że jesteś smutna co się stało? -Zapytał przybliżając się do mnie jeszcze bardziej.
    Nie musiałam go okłamywać ,,że jest ok'' walnęłam prosto z mostu.
  • Umówiłam się z Tom'em, po czym widziałam go całującego się z jakąś laską. -Poczuła jak łzy napłynęły jej do oczu, widocznie Draco je zauważył w świetle ognia i objął ją ramieniem.
    - Widzisz zachował się tak bo to mugol.
  • Draco nie mów tak!- Krzyknęła i miała gdzieś czy ktoś się obudzi czy nie.
  • Bądź trochę ciszej, a w ogóle to czemu bronisz MUGOLI? -Wyglądał trochę na złego.
  • Bo moja mama była mugolem, ale była to wspaniała kobieta.- Uśmiechnęła się na samą myśl o swojej kochanej matce.
  • Ty jesteś półkrwii?- Było widać, ze był zaskoczony i oburzony.
  • Tak,a coś nie tak? Źle ci z tym, że toleruje mugoli?- Mówiłam trochę poirytowana.
  • Ja nie toleruję mugoli, ale jeżeli mówisz, że twoja matka była inna, dobra to Ci ufam.-Powiedział i podniósł się.
  • A ty czemu ich nie tolerujesz, przecież oni nie wybierali czy są czarodziejami czy nie. - Próbowałam go jakoś przekonać do mugoli ale on swoje. Uśmiechnął się i uniósł brwi i pokiwał głową. Odwrócił się na pięcie i poszedł do dormitorium nic nie mówiąc. Ja także wstałam i ruszyłam w stronę swojego dormitorium. Tydzień miną szybko i nic ciekawego się nie wydarzyło. Nadeszła jesienna sobota.

Dziś łapie troszkę dłuższy rozdział. Postanowiłam, że następny rozdział dodam jak będzie chociaż 1 kom. Mam nadzieje, że akacja zaczęła robić się coraz ciekawsza. Pozdrawiam. :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz