Bohaterowie

niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział VII ,, Co ja znowu zrobiłam?!''

Była 7.46, o ósmej śniadanie. Nie pójdę w takim stanie na śniadanie nie z tuszem spływających po policzkach. Przypomniało mi się o chusteczkach i butelce wody w mojej torebce. Chusteczkę polałam wodą i przetarłam twarz. Przy odkładaniu butelki poczułam jeszcze lusterko i tusz do rzęs. Ale Fart! Znaczy w ciągu dwóch minut, tego dnia. Zrobiłam się na bóstwo i poszłam na śniadanie do wielkiej sali. Już dużo osób siedziało przy stole w tym Draco którego szukałam wzrokiem. Popatrzył w moją stronę, po czym zwrócił wzrok do CALVIN'A. O nie. Oni byli przyjaciółmi od 2 klasy, tak mówiła mi Sara. O właśnie gdzie ona była skoro zaraz śniadanie. Nagle poczułam szarpnięcie za ramie, odwracając się zauważyłam Sarę.
  • O bogu dzięki, że ci widzę! Zdyszana ledwo mówiła.
  • Co ty taka zdyszana, co się stało? Podniosła brwi i troszkę się o nią martwiła.
  • Szukałam Cię prawie w całym Hogwarcie już miałam biec do Dumbledor'a.
    A no tak przecież wczoraj Sara zasnęła zanim mnie nie było, a rano wstałam wcześnie więc też mnie nie widziała. Pewnie myślała, ze nie wróciłam na noc.
  • O jezu zapomniałam ci napisać karteczkę, że wcześnie wyszłam na podwórko Sorry. Od razu przytuliła koleżankę i ruszyły do stołu. Sara chciała usiąść obok Malfoy'a dobrze, że blondynka pociągnęła ją za rękę i szepnęła.
  • Pokłóciliśmy się.
  • Ok, po czym usiadłyśmy obok jakiś Ślizgonek.
    Carly zrobiła sobie kanapkę z masłem orzechowym i wypiła herbatę. Właśnie miałam kończyć posiłek nim pociągnęła ją za rękaw czarnowłosa.
  • Gdzie tak pędzisz? Dziewczyno prawie w ogóle nie rozmawiamy od 2 dni! Troszkę zmarszczyła brwi.
  • Muszę iść do Dumbledor'a możesz iść ze mną i poczekasz pod drzwiami a potem wszystko ci opowiem ok?
  • Ok. Uśmiechnęła się szeroko po czym ruszyłyśmy do gabinetu dyrektora.
    Zapukałam oczekując na słowa ,,proszę''.
    Nagle drzwi same się otworzyły, i zauważyła dyrektora.
    - Dzień dobry dyrektorze, czy można wejść?- Zapytała podnosząc jeden kąciki ust.
  • Zapraszam Carly. Skąd znał moje imię? Nieważne miałam ważniejszą sprawę do niego niż pytanie skąd mnie zna.
  • Panie dyrektorze niestety mam problem, mianowicie nie jestem pewna czy tiara przydzieliła mnie do właściwego domu.- Zrobiła skwarzoną minę.
  • Czemu tak twierdzisz Carly.?- Uśmiechnął się szeroko.
    - No na pewno jako pierwsze to fakt, że ja toleruję mugoli, drugim faktem jest to, że większość Ślizgonów nie ma uczuć, a ja je mam akurat dziś ich doświadczyłam.
  • Hmmm to bardzo mądre zauważenie jeżeli chcesz możesz poprosić tiarę. Pokazał palcem na górną półkę. Nauczyciel ściągną tiarę z półki po czym zapytał.
  • Droga tiaro. -Kontynuował dalej dyrektor.- Panna Carly nie jest pewna czy przydzieliłeś ją do właściwego domu.
    - To na pewno jest nieporozumienie ale jeżeli panna Carly tak prosi to dobrze. Powiedziała robiąc lekko wywyższającą minę. Tiara została nałożona na moją głowę.
  • Rzeczywiście, niedawno otrzymała więcej cech gryfonów, lecz jej pochodzenie na to nie pozwala!- Krzyczała tiara na cały gabinet, aż sam Dumbledore się przestraszył.
  • Co sugerujesz tiaro?- Zapytał z zaskoczeniem.
  • To niebywałe Carly powinna trafić do Gryffindoru! Jej wszystkie cechy na to wskazują! Ale pochodzenie nie! Powiedziała przerażona tiara. Obecnie w gabinecie każdy był lekko przestraszony tą sytuacją.
  • Kim byli twoi rodzice? Zapytał dziewczynę
  • Tata jest czystej krwi, a mama była mugolem. Należeli do domu czerwonych w naszej dawnej szkole.
  • Nie nie, znam ten sprytny umysłi krew wiecznie pulsującą. Krzyczała tiara.
  • Lepiej porozmawiaj z twoim tatą Carly. Z smutkiem w głosie pokazał, by już wyszła.
  • Do widzenia profesorze. Pomachała i wyszła.
    Ledwo wyszła a od razu zaczęły się pytania. Jak? Co? Gdzie?
  • Carly pociągła Sarę za rękaw i usiadły na najbliższej ławce.
    Opowiedziała jej wszystko poza pocałunkiem z Draco i wejściem do pokoju życzeń.
  • O matko! Krzyknęła Sara, po czym zwróciło na nią uwagę kilka Gryfonek.
  • Nie krzycz! Uciszała ją niebieskooka.
    Nagle ujrzała Blondyna nie mogła się powstrzymać nie rozmawiając z nim, ruszyła w jego stronę.
  • Ej Sar zaczekaj ok? Po czym ruszyła nie czekając na jej odpowiedź.
  • Ej Draco! Krzyczała i biegła ile sił w nogach. Gdy go dogoniła zaczął krzyczeć.
  • Czy ja ci nie dałem jasno do zrozumienia, że mamy się trzymać na dystans? Powiedział robiąc się coraz bardziej zły.
    - No kur*a ty nie rozumiesz, ze nie mogę bez ciebie wytrzymać? Krzyczała, po czym zaczęła go bić go w klatkę piersiową. On nic, chwycił ją tylko za rękę po czym powiedział.
  • Dajmy sobie spokój, dobra? Nawet na jego twarzy pojawił się smutek, ale próbował to ukryć.
  • Jesteś jedynym moim przyjacielem, nie rób mi tego! Próbowała ukryć i powstrzymać łzy, ale nie była na tyle silna.
  • Ale to dla twojego dobra. Oznajmił, teraz nie krył już smutku.
  • Dlaczego mi nie powiesz, czemu mnie odrzucasz?! Płakała coraz bardziej.
  • Musimy... Pierwszy raz zobaczyła jego łzę spływającą po policzku.
  • Ja tak nie mogę, nie dam rady nie jestem na tyle silna. Teraz można było powiedzieć, że traktowało to ,,na chwilę'' jak ,,na zawsze''. Draco puścił ją i ruszył w inną stronę.
  • Draco nie... Próbowała krzyczeć ale jej psychika była za słaba, nogi rozjechały jej się i płakała sama na pustym korytarzu.

Ok na sam początek chciałam napisać i przeprosić, że narratorem raz jest Carly a raz III osoba.
Ale według mnie wtedy opowiadanie jest ciekawsze i nie do każdej sceny pasuje dany narrator, za ort przepraszam i za inne. :)




4 komentarze:

  1. Kurcze, szkoda mi Carly, ale jakoś ciężko mi to wszystko sobie wyobrazić, kiedy wszystko dzieje się ta szybko. Przede wszystkim Carly nie pasuje mi ani do Slytherinu, ani do Gryffindoru, tylko zdecydowanie do Hufflepuffu. Ciekawi mnie, jak to z jej pochodzeniem. Może Voldemort miał siostrę, która tak naprawdę była matką Carly? A co jeśli ona jest córką Voldemorta? Bo jeśli Tiara przydzieliła ją tylko ze względu na pochodzenie, to musi być dziedzuczką Slytherina.
    Denerwuje mnie, że Carly i Draco tak szybko się "zakochali" skoro zamienili ze sobą tylko kilka zdań. Bo naprawdę jakby to podsumować, to wcale się do siebie jakoś nie zbliżyli, a tu nagle BUM i pocałunek i kolejne BUM i nie mogą się spotykać i BUM i Carly ciągle wybucha płaczem i nie może bez niego wytrzymać? Przepraszam Ania, ale naprawdę te sytuacje mnie nieco irytują.
    No ale jestem ciekawa co dalej z tym jej pochodzeniem i w ogóle. Mam nadzieję, że poprawisz błędy i z każdym kolejnym rozdziałem się rozwiniesz. Czekam na nexta. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Julia xD
      Swoją drogą, skąd nick "Panna Anna"? ;D

      Usuń
    2. W następnych działach się wszystkooo wyjaśni (mam nadzieje xd). Czasami błędy robią się tak ,,puff'' na programie w kompie jest ok, a po dodaniu na bloga robią się. Ostatnio to zauważyłam i zacznę to poprawiać. Nick Panna Anna z powodu drugiego imienia xd

      Usuń
    3. No to dobrze. :)
      Pjona, też mam na drugie Anna! XD

      Usuń